29.3.11

Tik tak

Na blogu JKM-a cyka jurciobanerek:Pojawiła się wątpliwość – czy ósemka nie jest aby coś nie tenteges? – że niby odwrócona. A gdzie tam – taka uroda Sinzano, czyli fonta zakupionego w myfonts.com, kroju który jurciopan upodobał sobie do propagandówki. Naprawdę fajne ligatury! Oczywiście trzeba być czujnym, bo zdarzają się przypadki złośliwego odwrócenia literki – pisał o tym jurciopan [TUTAJ] i trochę [TU]. A skoro już wspominamy sobie "ARBEIT", to całe szczęście, że JKM nie zażyczył sobie zmieniającego się codziennie banerka do swojego (chwilowo nieczynnego) licznika negacjonistycznego. Stałby się jurciopan przodownikiem czynu społecznego! No chyba, że pomógłby jakiś informatyk, co doradzane było już [TUTAJ] (u dołu wrysa).

27.3.11

Odkłamując pojęcie "pracy społecznej"

jurciopan niby nic nie robi (nie puszcza wrysów), ale jednak coś tam robi. Na przykład taka tabliczka przy ulicy Mokotowskiej:

Stowarzyszenie Stop Manipulacji służy pomocą rodzicom (głównie ojcom), którzy wpadli w kłopoty z powodu pseudonaukowych teorii. Tak tak – wystarczy, że dziecko narysuje/napisze/powie coś "podejrzanego", a już banda "naukowców" z Sądem Rodzinnym na czele puszkuje "sprawcę". Ciekawe co grozi jurciopanowi za zdanie z literką "ą" z ćwiczenia domowego jurciocórci:
On bije ją kijem.
Albo taki finał "opowiadania z morałem":
(…) I nagle chaps – łapka złapała myszkę i ona pisnęła z bólu. To była kara za ciekawość, której nie mogła powstrzymać.

23.3.11

Freud się w grobie przewraca

We czwartek minie 67 lat od mordu, jakiego hitlerowcy dokonali na rodzinie Ulmów za pomaganie Żydom.
Chciała o tym dziś poinformować nasza ulubiona prezenterka telewizji polskiej [LINK], ale wyszło jej:
Rodzina Ulmów została bestialsko zamordowana przez Żydów.
I pojechała dalej. Sufler zapewne zaczął machać do niej rozpaczliwie, bo sekundę później odkręciła informację, ale – umówmy się – co zostało powiedziane to już zostało (tak w każdym razie tłumaczył pewien reporter ze trzy tygodnie wcześniej, zgorszony tym, że w ulotce reklamującej Poznań, wśród listy słynnych tego miasta pojawili się niemieccy naziole z czasów wojny*). Jest to podobny kaliber – wpadka Mołkówny, że „nie możemy się otrząsnąć po śmierci Nergala” wydaje się przy tym po prostu śmieszna [LINK].

Będziemy śledzić ten przypadek w sposób naukowy i raportować niezwłocznie. Zobaczymy, może jutro będzie haja w przekaziorach (dyskusja nt – jakie są granice przejęzyczania), może przyjaciele prezenterki wezmą ją profilaktycznie w obronę, albo przeciwnie – odetną się od kobiety już przegranej zawodowo i towarzysko. Do jutra więc, gdyby coś się działo.
------------
*nie ma ktoś linka na to? Ciężko naszukać…

20.3.11

Rekolekcje? Powinniśmy zaczynać!

Na początek Egzorcysta (The Exorcist). Są wczesne lata siedemdziesiąte, reformy soborowe zbierają bogate żniwo, nie każdy ksiądz potrafi znowocześnieć i robić za duszę towarzystwa w środowisku twórczym, wielu zatraca sens swojego powołania – duchownemu, który jest psychologiem księży (ks. Karras), trudno jest się obrobić z obowiązkami, zresztą ma problem z samym sobą – „chyba stracił wiarę”. Ale oto dostaje szansę, żeby ją odzyskać – zdesperowana matka, zwraca się do niego o pomoc, jej jedyna córka została opętana, szuka księdza, który mogłby odprawić egzorcyzm. Jest osobą całkowicie niewierzącą, ale skoro całe konsylium lekarskie nie znajduje wytłumaczenia dla dolegliwości jej córki, to jest gotowa zdać się na medycynę niekonwencjonalną, czyli katolickie gusła. On jest powściągliwy, najpierw odsyła ją w wiek XVI, kiedy egzorcyzm był powszedniością, ale ostatecznie zwraca się do swojego przełożonego, przedkłada problem i prosi o radę, jest gotów podjąć się zadania. Jego Ekscelencja jest zainteresowany, ale uznaje konieczność poproszenia o pomoc kogoś z doświadczeniem, kogoś kto nie osłabił swojej wiary, kto „przebywał wiele lat na misjach”. Ksiądz Lankester Merrin (w tej roli Max von Sydow) karnie stawia się pod wskazany adres – wchodzi do domu, wita się, wydaje pierwsze instrukcje, po czym mówi (jakby mówił „Tak, wierzę”):
– Powinniśmy zaczynać.
Ks. Karras jest stropiony – na własne oczy widział dziewczynkę potrafiącą wykręcić głowę o 180 stopni, ale mimo to pyta:
– To nie zbada Ksiądz najpierw historii przypadku?

– Po co?


16.3.11

Z ostatniej chwili

Jest przynajmniej jeden jurciofan w Japonii! Statystyki nie kłamią:


Tak tak, jurciopan dysponuje takim narzędziem rodem z totalitarnego systemu (przyjemnie jest mieć jakąś wiedzę o gorącej setce jurciopana*). Nie chwaliłby się tym, gdyby nie… ciekawość. Może jakaś ekskluzywna relacja dla jurciopana i współczytelników?
---------------
*100 to średnia dzienna liczba odwiedzin jurciobloga

Fońt. Czyli mała rzecz, a cieszy :-)

Znaki diakrytyczne (gr. diakritikós – odróżniający) – znaki graficzne używane w alfabetach i innych systemach pisma, umieszczane nad, pod literą, obok lub wewnątrz niej, zmieniające artykulację tej litery i tworzące przez to nową literę. [#]
No właśnie, rozpoczynający międzynarodową karierę Roman Polański nie chciał się przecież odróżniać i w czołówce „Matni” widzimy zwyczajnie poprawne – POLANSKI. To dosyć naturalne – jurciopan, który ma w nazwisku aż dwie litery ze znakami diakrytycznymi, każdorazowo z'angielszcza je gdy koresponduje z niepolakami.

Nie warto by o tym w ogóle pisać, gdyby nie wyemitowany ostatnio obraz „Opór” (Defiance) o żydowskiej bandzie braci Bielskich grasującej na terenie okupowanej Polski. W pierwszych, stylizowanych na dokument ujęciach, widzimy Żydów pędzonych na rozwałkę, a pośród całego zgiełku żołnierza z kamerą oraz napis – A true story.

Nooo, jak SS-man był przy tym i kamerował to musi być true story! Zresztą, osoby zżymające się, że twórcy filmu trochę pofantazjowali niech zamilkną! Przecież to może znaczyć po prostu, że film jest taki prawdziwy, taki przejmujący – w sensie czysto artystycznym. Nieważne, bo kawałek dalej widzimy na tle panoramy lasu napis:


I TO JEST WSPANIAŁE!!!
Że komuś się chciało, że zadał sobie trud i wyszukał font z polskimi znakami diakrytycznymi! Jak pięknie się od razu odróżniła Puszcza Lipiczańska od innych kniej tego świata :-)
------------
O „Oporze” było już kiedyś [TUTAJ]

13.3.11

Przerwa propagandowa

10.3.11

Czerwona zaraza narodziła się wtedy…

Nieoceniony Rotflesss zauważył pod ostatnim wrysem:
Dzisiaj dnia 10 marca jest rocznica 218-sta powstania w Wandei Rojalistów przeciw republikanom, w wyniku czego protoplaści obecnych eurokratów bez mrugnięcia okiem wymordowali pół miliona cywili w tym wiele matek z dziećmi.
Był już [wrys] nawiązujący do tego wydarzenia – chłopi z sukcesami bili się za Króla i Wiarę, ale w pewnym momencie górę wzięła ich cecha zawodowa – gdy nadszedł czas żniw pociągnęli do swoich gospodarstw. Nie docenili mściwości Jakobinów… Kto wie, może "nasz" Gross też czerpie nienawiść do polskiego chłopa z tych samych źródeł?* Ale pamiętajmy – zaraza rewolucji siedzi w ogromnej ilości ludzi – nie tylko w eurokratach – bardzo głęboko. I oni nawet nie zdają sobie z tego sprawy, będą zaklinać się, że nienawidzą rewolucji, że kochają Chrystusa-Króla, a jak przyjdzie co do czego, to spytają:
Ale jak wybierzemy rząd gdy nie będzie demokracji???
***
10 marca uczczony, a 8-y przegapiony, ale w jurcioumyśle zrodziło się (nie było już czegoś takiego przypadkiem?) wiecznie aktualne logo :-)


*Prości ludzie, chłopi czy farmerzy, na całym świecie mają takich swoich Grossów, np Lars von Trier wyżył się w "Dogville" na mieszkańcach amerykańskiej zapadłej mieściny.

3.3.11

Czerwona zaraza

Czerwona zaraza czai się wszędzie, zwłaszcza w różnego rodzaju twórczość. Weźmy filmy pozornie obojętne – jurciopan właśnie zaciągnął sobie sentymentalnie Koyaanisqatsi [#], takie pląsające obrazki w rytmie muzyki Glass'a. Jako bajtel był na tym w kinie i nie mógł gał oderwać. Na początku widzimy piękną dziką przyrodę, a w dalszej części filmu, w kontraście, obrazki z naturalnego środowiska człowieka, czyli z dużego miasta. Oglądamy ludzi, którzy przecież już tak zaganiani, puszczani są z kilkukrotnym przyspieszeniem. Zasuwają jak te parówki na taśmie, które też widzimy. W domyśle – źle, przeholowaliśmy, czas stanąć, zastanowić się nad swoją egzystencją, wrócić do lepianek. A jurciopan się właśnie cieszy, że człowiek tak wyraźnie odcisnął piętno na Swojej Planecie – znać, że jest jej Panem! Nadinterpretacja? Raczej nie, zresztą inny przykład jest jeszcze bardziej ewidentny – widzimy opalające się osoby, nagle kamera odjeżdża i z przerażeniem mamy odkryć, że kąpiel słoneczna odbywa się u stóp elektrowni atomowej. Dlaczego z przerażeniem? Człowiek jak się opala i tak ma zamknięte oczy, a energia z atomówki jest czyściuteńka*. Itd itd.

Albo inny film – „Śmierć człowieka pracy” (znowu fajne plumkanie, tym razem John Zorn). Dokument o najbardziej parszywych zawodach tej planety. Tzn. jest to jakiś subiektywny wybór ograniczający się do zbieraczy siarki gdzieśtam, pracy na targu mięsnym w Afryce i tak dalej – z pięć zawodów. Praca naprawdę ciężka i często niebezpieczna. Ale praca! A co chce autor, żebyśmy myśleli? A właściwie, co na siłę wciska nam każdy recenzent? [#] „Jak mogło do tego dojść, żeby człek tak tyrał ponad siły! Gdzie związki zawodowe, gdzie prawa pracownika? Gdzie godność?”** A g…o! Dobrze jest jak jest – bez pracy nie ma kołaczy! A jurciopan pokazuje swoim dziatkom film i mówi :
„Jak nie będziecie sprytne, to też tak skończycie”.

*przypadkiem natrafiony blog w temacie [LINK]
**są wyjątki!
[recenzja użytkownika]

1.3.11

Jołki połki

Rozwiązanie zagadki z poprzedniego wrysa brzmi:
W całej sytuacji śmieszne było to, że podają za przykład dyktatorów afrykańskich, bo nikt nie chce urazić naszego Generała porównaniem do Łukaszenki.
Prawda, że teraz wydaje się to proste :-) I nawet śmieszne! Jak się później okazało (27-y luty przy jurciowym 26-ym;) nie tylko jurciopana to zastanowiło [LINK]. Tak czy siak – ktoś stracił jurciokalendarzyk

* * *

2 marca – jurciowiadomości spod sejmu.

Podobno dziś jest "dzień bezpieczeństwa w internecie"! W związku z tym pewna pi-ar-owska agencja zorganizowała pod sejmem akcję pod hasłem – „Uważaj, żeby ci nie skradziono tożsamości”. Za scenografię robili parlamentarzyści z dykty, którym niby ktoś skradł tożsamość (biały placek na twarzy). Niestety wybrani politycy ciągle byli łatwo rozpoznawalni – znowu te same mordy

Ale oczywiście przypadki podszycia się pod cudzą tożsamość się zdarzają. Oto superszybki samolocik reklamujący usługę priorytetową "naszej poczty"! Jest szybki, owszem – jurciopan ledwo go dogonił, a potem nie był w stanie wykonać czystego zdjęcia przez boczną szybę – ale to wykapany Messerschmitt Me 163 "Komet".


To jeszcze nic – jakiś cudak-iluzjonista z telewizji starał się podszyć pod… jurciopana! Przy pomocy sprytnych trików przyjął jurciopozycję i zawisł na chwilę w powietrzu. Niech mu będzie na zdrowie ;-) Oryginał jest tylko jeden!