31.10.09

Sezon grzybowy

W Bułgarii zbieraniem grzybów trudnią się głównie Tzigani czyli CyganieRomów ani widu ani słychu. Są tam prawdziwe zagłębia grzybiarskie (np. okolice miasta Kotel) i podczas gdy w Polsce sezon ledwo zdążył się rozpocząć, a już spadł śnieg, tam grzyby korzystając z łagodniejszego klimatu rosną bujnie – jurciopan nie wie czy to przysłowiowa niechęć Cyganów do pracy ale przekonał się, że nie chcą schylać się po grzyba mniejszego niż męska pięść. Zdjęcie było i się zmyło ale może i dobrze, bo jurciopan musiał zamachać myszą (też nie lubi się przesilać), a w głowie zaświtała myśl, że tamtejsze krasnale to właśnie owi nieodkryci jeszcze Romowie.

29.10.09

Jak jedno ciało

Ale czy wszystko jest tam inne? Np. scena polityczna? A gdzie tam – w Bułgarii w najlepsze trwa „afera hazardowa”, a tamtejsi Tuskowie zastanawiają się jakim procentem przekosić tą branżę. Wojna między agenturami również wyłazi na wierzch – oto szlachetny "007" staje się tylko "00". Imponujące – to pokazuje, że UE zanim jeszcze formalnie powstała już działa jak jeden organizm. Gnijący ale jeden.

–––
Ilustracji do dzisiejszego wrysa użyczył bułgarski korespondent i przyjaciel jurciopana rysyjący do mainstream'owego „Standartnews”Ilian Savkov. To nagradzany na międzynarodowych konkursach ilustrator, tradycjonalista pamiętający jeszcze czym jest prawdziwy tusz, farby i pędzle.

28.10.09

Jest Europa i jest Эвропа

Ludu Europy! Bułgaria – jakiż to cudownie zacofany kraj! Swobodnie i bez licencji robią sobie jaja z Adolfa Hitlera (nie każdy może brać na warsztat tego obershwartz-charaktera, ręce tego wyjątkowego przywódcy socjalistycznego zostały uświęcone krwią wielu równie wyjątkowych ofiar), a nawet eksponują (co prawda lewoskrętną) swastykę. Kto wie, może to, oraz fakt iż jurciopan jeden jedyny raz i to w powrotnym samolocie spotkał tam murzyna, są ze sobą ściśle skorelowane? Formalnie strach wnioskować nt. politpoprawności ludów bałkańskich.

26.10.09

Zapiski pokładowe

Zamiast wrys'owywać można raportować*. Z podróży do Bułgarii – jurciopan poleciał cztery dni temu do Sofii, nie mógł sam, więc zrobił to z LOT-em. Oczywiście trzeba było zaliczyć cały cyrk związany z trzepaniem na lotnisku w celu wykrycia zagrożeń terrorystycznych itp. Przed pierwszą bramką należało położyć na specjalną taśmę podręczny tobołek oraz wybebeszyć wszystkie metalowe przedmioty z kieszeni. Mimo tych zabiegów, gdy jurciopan ruszył w pole magnetyczne bramki, ta zapiszczała. Stojący najbliżej funkcjonariusz spojrzał jurciopanowi głęboko w oczy i bardzo wyraźnie powiedział – Proszę zdjąć buty. jurciopan przez chwilę pomyślał, że jego dusza oraz zamiary są w jakiś sposób skanowane tym świdrującym spojrzeniem ale potem okazało się, że mundurowy wziął go za obcokrajowca, dlatego mówił tak wyraźnie i patrząc w oczy. To co prawda mile połechtało jurciopana – widać był ubrany na tyle harmonijnie i elegancko, że swym wyglądem plasował się powyżej średniej europejskiej – no ale to „Proszę zdjąć buty”?!? jurciopan generalnie wyglądał окей bo w skomponowaniu konfekcji pomogła mu Sakramentalna Oblubienica, jednak skarpetki były jego indywidualnym wyborem i, co tu dużo mówić, nie pasowały do reszty. Gdyby jurciopan miał jeszcze w zanadrzu jakiś niebezpieczny przedmiot to może próbowałby nim odwrócić powszechną uwagę ale gdzie tam, wszystkie żele pod prysznic, pianki i flakony z perfumami, zostały nadane w bagażu głównym. Trudno, godność jurciopana została nadwątlona, przespacerował się w fikuśnych skarpetkach w publicznym miejscu. Mizernym pocieszeniem fakt, że nawet była prezydentowa p. Jolanta musiała na lotnisku zzuć trzewiki.
–––
*notatki sporządzone na wysokości przelotowej przy prędkości 650 km/h

22.10.09

XI

To ostatnia odsłonięta karta kalendarza, grudzień ratował już wcześniej. Oj, przydałby się nowy roczek w rękawie albo zestaw zaoszczędzonych wrysów – nadchodzące dni mogą przynieść przerwy w jurcioblogu z powodu wyjazdu. Do zobaczenia.

21.10.09

Człowiek z muchą

Stało się, JKM odszedł z partii, którą sam zakładał. Czy to oznacza śmierć UPR-u? Możliwe. I... nieważne – idee są nieśmiertelne.

20.10.09

Zwolnij, zjedź na bok, nie zawadzaj!*

Skoro już jesteśmy przy „spowalniaczach”, to któż nie pamięta pełnych wyrzutu ślipiów Tomasza Kamela? Ostatecznie okazało się, że on sam też nie jest kryształem ale o to mniejsza – jurciopan w czasie trwania kampanii, gdy tylko przekraczał wskazaną prędkość, mruczał do siebie pod nosem „Właśnie zasmuciłem Kamela”.

*tak jurciopan nawołuje do spowalniaczy

19.10.09

Eh, upić się w stock

Źródła się podniecały [LINK], że Tomasz Stockinger, który ostatnio pechowo spowodował stłuczkę po alkoholu, był twarzą kampanii społecznej „Zatrzymaj się i żyj”. A co to, nie można się napić, a mimo to zatrzymać? On sam łka:
Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło. Dlatego chciałbym przeprosić wszystkich, którzy ucierpieli z powodu tego incydentu Ostatnio nie czuję się najlepiej, jestem mocno przepracowany. Dlatego zadziałały tu wszystkie elementy: stres, nieodpowiedzialność i zwykła głupota – mówi bulwarówce aktor.
Co za mydłek – zamiast odpowiedzieć, że g...o wszystkim do tego co pija gdy jeździ* wdał się w przepraszanki, jakby znowu chciał zostać twarzą, tym razem skruszonego-przyłapanego

Swoją drogą i do znudzenia u jurciopana – kampanie społeczne, cóż to za syf.

*oczywiście odpowiadając jednocześnie za spowodowane szkody (nie za swój stan za kółkiem).

16.10.09

Noktowizja

Czas rozwikłać zagadkę. Scena przedstawia walkę z ciemnościami jakie zaległy w czasie słynnej na całą Polskę awarii prądu spowodowanej pierwszym w tym sezonie śnieżnym opadem. jurciopan miał kiedyś nosa przezornie odbierając swoim pociechom, otrzymane w prezencie z jakiejś okazji, dwie chemiczne latareczki (takie plastikowe menzurki wypełnione płynem, który zaczyna świecić po „przełamaniu”) i chowając je na szafie. Równie przezornie, a nawet bardziej, zostały schowane kiedyś zapałki, więc dwa zabawkowe „miecze świetlne” obok tego z iPhone'a, były jedynymi źródłami światła tego wieczoru. Trzeba przyznać, że jedzona w ich poświacie pizza smakowała wyśmienicie, zwłaszcza, że była jedynym ciepłym posiłkiem tego dnia, a pochodziła z odległej pizzerii z ul. Lucerny, jedynego miejsca w Wawrze, nie objętego embargiem na energię elektryczną. Cóż jeszcze dodać? Chyba tylko tyle, że te wydarzenia skutkowały licznymi opóźnieniami, m.in. we wrysach...

?

Okrutnie ten jurciopan zagadkowy ostatnio. Co przedstawia załączona scenka? W przeciwieństwie do poprzedniej łamigłówki, ta jest dużo lżejsza, nie wymaga kilofa ani łopaty, a jedynie pokojarzenia faktów z realnego, wawerskiego życia jurciopana.

Rozwiązanie (w dogodniejszej chwili) przybierze formę raporu kryzysowego.

14.10.09

Wspomnienie lata






















U jurciopana nic się nie marnuje! Nawet to zdjęcie chodnika, jeszcze wolnego od śniegu, posłuży do zabawienia jurciofanów. Oto układanka. Na chodniku był namalowany skośny biały pas, przyszli robotnicy, jakąś rurę chwilowo odkryli i układankę popsowalili. Przyjdą nowi to ułożą?*

*wrys inspirowany blogiem „Mroczne Kalesony” (Srebro w zeszłorocznym blog-konkursie), zajmującym się tego typu ciekawostkami; poniżej jedna z zabawniejszych odkopanych tam skojarzanek:

13.10.09

Utrzymać tryb codzienny za wszelką cenę!

Skoro o garści dynamitu mowa, to jurciopan zapoda westernspagetti-Estwood'a z grudnia. Dla skromnej okrasy ciekawostka – fragment tego samego rysunku w podglądzie wektorowym (Adobe Illustrator).

12.10.09

Garść dynamitu

Na temat Nobla dla Obamy napisano już prawie wszystko, więc jurciopan będzie się musiał mocno naprężyć, żeby coś sensownego i odkrywczego dodać. [TU i TU] można spróbować ogarnąć różne punkty widzenia.

W skrócie – stwierdzono, że w zasadzie nie ma on jeszcze zasług, a nagroda została przyznana a conto tych przyszłych jako rodzaj „zachęty”, a jako jeden z głównych powodów wyróżnienia podaje się fakt, że „Obama dał ludziom nadzieję”. Z drugiej strony są też tacy, którzy twierdzą, że Nobel dla Barack'a obraża poprzednich laureatów (ciekawe co na to Bolek?). I wreszcie – ktoś ponownie zwrócił uwagę, że prezydent USA jest mocno opalonym, uśmiechniętym facetem. Jeśli dodać do tego fakt, że „pokojówka” jest nawet mniej wartościowa niż nagroda literacka to mamy już chyba pełny obraz.

jurciopan pomyślał i skonstatował, że wybór komisji od Nobla był słuszny, a wszystkie nieprzychylne opinie są nieuzasadnione ale... można było wybrać lepiej. Oto Sherman Klump, bohater filmu Gruby i chudszy (The Nutty Professor, 1996) jeszcze lepiej spełnia pożądane kryteria i bardziej zasługuje na to wyróżnienie. Popatrzymy:
– profesor i wybitny naukowiec (Nobel za genetyczne odkrycia dużo wartościowszy i wolny od polityki!)
– nawet mocniej opalony od Obamy (cieszą się wszyscy solaryści)
– dał ludziom nadzieję i to jaką – tysiącom, milionom puszystych pokazał, że można bez wysiłku pozbyć się zbędnych kilogramów
– zabrał tamtą nadzieję (efekty uboczne) i pokazał nową – nieważne jak wygląda człowiek, ważne co ma w sercu
– uśmiech – czy można wyobrazić sobie pełniejszy uśmiech niż ten serwowany przez przystojniaka Eddie'go Muphie'go (podwójnego odtwórcę Sherman'a)?
Że fikcja filmowa? Nierzeczywiste zasługi? Bardziej rzeczywiste niż te obamowe z nieokreślonej przyszłości! Sherman Klump na Nobla!!!

9.10.09

Powrót jednorękiego

Dziś tylko stara sitografia* jednoręki, jeśli się dobrze przyjrzeć.


*tak na własny użytek nazwał jurciopan serigrafię lub sitodruk (z angielska – silkscreen), technikę na studiach popularnie nazywaną sitem.

8.10.09

Powtórka z rozrywki czyli „Banditen”

Ho, ho – jurciopan już w lutym inspirował się jednorękimi bandytami, widać wtedy nie był dobry czas, żeby „afera” rozkwitła w pełni. W nagrodę za czujność, a tak naprawdę z powodu chronicznego niedoczasu, jurciopan powtarza wrysa tusząc, że jurciofani z najdłuższym stażem mu wybaczą, a ci z nieco krótszym zobaczą to pierwszy raz:


„Przy niedzieli, po kąpieli” tylko podchwycony gdzieś temat (link) ukraszony archiwalną grafiką z Media Polska (sprzed Media&Marketing, czyli prawdziwa kopalina), oraz fazami jej powstawania.

Rzecz dotyczy jednorękich bandytów, a właściwie wielorękich, którzy chcą:
– wyżej je opodatkować (bo okazało się, że przynoszą wysokie zyski)
– ograniczyć ich ilość (można coś przyjąć za wydanie koncesji)
– leczyć (z publicznej kaski) uzależnionych od nich obywateli
To ostatnie to tylko „fajny” pretekst, tak naprawdę chodzi o to, że główna mafia pokapowała się, że jakaś mniejsza ma niezgorszy urobek i powinna odpalić dolę.

Tu był [PIERWSZY RAZ].

6.10.09

Riposta jurciopana

jurciopan najbardziej lubi się chwalić sukcesami ale bywa, że porażki są zabawniejsze i bardziej pouczające. Poprzednie roboty w stylu vintage były, obok dwóch zachowawczych, „odjechaną” propozycją główki reklamowego kalendarza 3-dzielnego dla... drukarni produkującej kalendarze. Czyli dla kogoś kto zęby na tym zjadł i widział niejedno. Jakież więc było zdziwienie jurciopana, gdy w odpowiedzi Klient stwierdził, że jest projektami... ZDEGUSTOWANY! Patrzcie Państwo – jak on w ogóle mógł?! Gdyby zajrzeć mu do oferty, to jest tam pokaźna liczba kalendarzy-gotowców, które nadają się do powieszenia jedynie w – za przeproszeniem – nieautoryzowanych warsztatach samochodowych! jurciopan z miejsca się dostroił i zareagował tym oto graficznym paszkwilem.

False Future

Coś z przyszłości. Okazuje się, że nawet brak czasu i nietrafiony projekt może (a właściwie musi) być pożywką dla wrysa*. Szerzej niedziś.
–––
* to nie jest oferta
[jurciobutiku]

2.10.09

Na koniec miasta i jeszcze dalej

Być może jurciopan miał swój debiut w telewizji. Na razie regionalnej. Ale od początku. Parę dni temu miała miejsce w Warszawie inauguracja BUS-pasów. Od razu zrobiło się bardzo nerwowo – na Siekierkowskim, gdzie ich nie ma był tłok, więc jurciopan (wtedy jeszcze nie był świadom co się dzieje) pognał ku Łazienkowskiemu. Ten most, nawet jeśli pełny, zawsze był w ruchu – tym razem 2 pasy stały, a trzeci (właśnie BUS-pas) był prawie pusty. jurciopan w mig zrozumiał co należy zrobić – wskoczył swoją Grandzią na BUS-pas'a i bohatersko, wraz z kilkoma innymi autami, odkorkowywał Warszawę. Na wysokości Zamku Ujazdowskiego, na kładce, stała kamera i filmowała BUS-pas oraz jadących po nim śmiałków (owego dnia było dużo Policji na ulicach) – pewnie chcieli zarejestrować sukces nowego rozwiązania komunikacyjnego. Stąd właśnie jurciopan wnosi, że mógł wystąpić nazajutrz w telewizyjnym serwisie.

Ta bitwa wygrana ale walka trwa. Co można jeszcze zrobić dla poprawienia drożności Stolicy? A gdyby tak dostarczyć walecznym kierowcom materiał marketingowy w postaci popularnej nalepki, aby poczuli, że nie są osamotnieni, a inni kierowcy, żeby wiedzieli, że jest Sprawa? Tak! Oto naklejka firmowana przez jurciopana. Ale uwaga – ona nie chroni przed gniewem mundurowych, wręcz przeciwnie, pokazuje, że auto należy do Ruchu Oporu.

1.10.09

Eko-trans c.d.

to historia prawdziwa. Pewna duża i poważna firma zamówiła ustami swojej pracownicy od marketingu, przeprojektowanie i druk wielostronicowej broszury w formacie kartki A4 i grubości ok. 4 mm. Termin – ultraszybki. Zamówienie przyjął szef małej agencji reklamowej. Po wykonaniu adaptacji graficznej zwrócił się do zaprzyjaźnionej drukarni z prośbą o bezzwłoczne wydrukowanie, złożenie, pocięcie i dostarczenie broszury. Słabym ogniwem okazało się „pocięcie”. Czasu było „na styk” i nie można napisać, że się nie dało, jednak "paper shit happens" – mimo, że druk był zabezpieczony lakierem dyspersyjnym, to docisk stopy na gilotynie spowodował delikatne odciągnięcie farby na składanym skrzydełku okładki. Skaza była niewielka, nie powodowała problemów z czytaniem, ot przybrudzenie, prawie niewidoczne, jednak niemożliwe do przeoczenia dla czujnych oczek „pracownicy od marketingu”. I co? Jajco! Nie było mowy o przyjęciu zamówienia nawet ze znacznym rabatem – „zamawiająca firma jest zbyt poważna, żeby mogła sobie pozwolić na demonstrowanie tego rodzaju niedoskonałości!”. Cały druk do powtórki, 2000 broszur – ułożone jedna na drugiej dają 8-metrowy stos – to pachnące świeżością śmieci. A przecież gdyby zapytać dowolnego pracownika tej firmy z „marketingówką” i jej szefem na czele o ochronę przyrody, to okazałoby się, że usta mają pełne frazesów o ekologii. W chwili próby jednak, nie wzbudzili w sobie autentycznej miłości do drzew! Możliwe zresztą, że była to samodzielna decyzja „pracownicy”, wiadomo, że kobieta na podobnym stanowisku, poddawana bezustannemu mobbingowi i zdesperowana, pierwej wykarczuje pół Kampinosu, a tuzin stuletnich dębów każe przerobić na wykałaczki, niż narazi się na grymas dezaprobaty ze strony swojego boss'a. Nieważne, mogła być ekomęczennicą ale nie dała rady, a z nią cała firma.Oczywiście jurciopan rozumie, że poszedłby komunikat – „Jesteśmy niedoskonali w rzeczach drobnych to i w poważniejszych możemy nawalić”. Ale gdyby stworzyć modę na certyfikację takich wpadek? Przeprowadzić dobrze nagłośnioną akcję PR'owską, która uświadomi firmom dużym i małym, że w podobnym przypadku nie muszą wyrzucać do kosza całego nakładu, tylko... niech czym prędzej wchodzą na stronę przyjacieldrzew.pl*, zaciągają logo** i opatrują nim (stempelek lub naklejka) cały nakład (troszkę pracy dla ubogiego studenta) – jurciopan już widzi jak zaczną mnożyć się fałszywki i nie będzie wiadomo czyj defekt przypadkowy, a czyj uczyniony z premedytacją.
–––
*strona nie istnieje ale mogłaby... gdyby jurciopan uwierzył
**logo na czysto – niebawem. Może ktoś kupi za parę kilogramów makulatury...