17.6.11

Przygody suczki Diany

Pięcioletnia suczka Diana wybrała się w poniedziałkową noc na Pragę. Wsiadła na Powiślu w ostatni 162 i o północy dojechała do zajezdni na Stalową.
Nie, to nie początek uwspółcześnionej bajka Krasickiego, lecz dramatyczna opowieść snuta przez zespół Wyborczej przed paroma dniami [LINK]. Komu GówWno wstrętne, żeby zajrzeć, temu krótkie wyjaśnienie jurciopana:
Bezdomny/zgubiony pies wskoczył do autobusu, który z Powiśla jechał na Pragę. Kierowca, gdy się zorientował, że ma bezpańskiego psa na pokładzie, wyrzucił go z wozu.
Podobno istnieją jakieś specjalne procedury w takich przypadkach – dzwonienie do Straży Miejskiej itp – ale nie oszukujmy się, dla ludzi którzy byli wtedy w autobusie (kto wie, może mieli nawet śpiące dzieci na kolanach) czas grał rolę.

No dobrze, ale powiedzmy, że ktoś rozkleja się całkiem, gdy czworonogowi dzieje się krzywda; wypisuje historyjki jak ta z Wyborczej; słowem – traktuje psy na równi z ludźmi. Nooo, to wtedy jurciopan zapytuje – czy Diana miała ważny, skasowany bilet, emitowany przez Zarząd Transportu Miejskiego, w dodatku o nominale odpowiadającym taryfie nocnej??? Jeśli nie, to brawka dla Pana Kierowcy!

10.6.11

Byt i świadomość

Może w końcu Jan Nowicki się odtenteguje od braci Mroczków. Jego obsesyjna niechęć do bliźniaków jest aż dziwaczna – nieustannie wykpiwa ich brak doświadczenia i gwiazdorzenie, a jak jeden z braci zafundował sobie ochronę, szydera sięgnęła zenitu – Za kogo on się ma?! Co to w ogóle za gwiazda – "aktor" rodem z oper mydlanych! Nowicki do tej pory znany był głównie z roli starego świntucha w programie u Wojewódzkiego, ale teraz sytuacja się odmieniła – właśnie weszła reklama T-mobile'owa z jego udziałem, która nie jest niczym innym jak wielosekundową operą mydlaną. Dotrwanie do końca tego sentymentalnego gniota jest trudne, ale możliwe, bo wielu zastygnie z pytaniem w głowie – co to kurka wodna jest?! Stąd właśnie domysł, że Jan Nowicki, gdy już dorobił sobie do emerytury, trochę zbastuje.

5.6.11

Krótki kurs

Z jednej strony jest Platforma Obywatelska. Jej politycy wiedzą co robić, bo dostają na komórkę sms z dokładnymi instrukcjami. Napisaniem sms-a trudzi się spec-aparat – całkowicie dla nas, zwykłych śmiertelników – niewidoczny. Oczywiście nie formułuje się instrukcji jak się – powiedzmy – podcierać, ale już gdy spadnie samolot załadowany po brzegi polską elitą, każdy PO-seł wie co mówić i myśleć.

Z drugiej strony mamy Prawo i Sprawiedliwość z charyzmatycznym Jarosławem Kaczyńskim na czele. On sam – wytrawny gracz – robi za cały aparat. Trzyma PiS za mordę żelazną ręką, dobiera sobie lojalnych i fanatycznie posłusznych ludzi, którzy wskoczą za nim w ogień. Jak ktoś zaszura, to wylatuje na zbity pysk tak szybko, że musi dowiadywać się o tym od dziennikarzy. Luzik-kluzik.

Kurde – jakie to jest wspaniałe! Obie metody. Tak naprawdę nie wiadomo, która lepsza i bardziej godna naśladowania. Nie ma tutaj bowiem miejsca dla poczciwców chcących uprawiać d***krację z ludzką twarzą! Tertium non datur.

Graficzka to szkicowe odtworzenie jurciorysunku sprzed, hoho, może i 20-u lat, który spoczywa gdzieś w stercie papierów i ukazał się (UWAGA!) w katowickim dodatku Gazety Wyborczej!