Kto czytał i oglądał wrys pt "Rogatka" ten z pewnością chętnie pozna dalszy ciąg przygód, a kto nie zakosztował jeszcze tej dramatycznej historii, a chce się przygotować do sequel'a, którym jest dzisiejszy wrys, może kliknąć TUTAJ.
Jak co rano, z pociechami na tylnej kanapie, jurciopan opuścił swoje mieszkalne getto kierując się na rogatkę. Znów tam byli! I jak się zaraz miało okazać była to nowa, zmutowana generacja agentów Smith'ów. Panowie z lizakami, nie spiesząc się, wyławiali z leniwego nurtu porannego korka co bardziej podejrzane sztuki. Jeśli jakaś rybka wymknęła się z sieci to na kolejnej krzyżówce już miał ją w saku agent specjalny z jednośladem. Tak też było z jurciopan'em, który wyczekał odpowiedniej chwili i tak jak poprzednim razem przeciął rogatkę na wprost ale wpadł w pułapkę. Ach, co to był za agent – czysty aryjczyk! Dwoił się tam i troił, sprężysty, ze świdrującym spojrzeniem i silnie zarysowanym podbródkiem – do komando motocyklowego nie werbują byle ułomków. Najpierw kazał wydychać powietrze do miernika, a potem zażądał prawa jazdy po czym skoczył dalej jak w transie zatrzymywać kolejne samochody. Budził przy tym grozę – jeden raz, gdy był odwrócony, jakiś kierowca podjechał, a gdy go ujrzał dał do dechy ignorując przepisy i zostawił za sobą tylko tuman kurzu oraz protestującego jegomościa, który zgodnie z regułą prawej ręki miał przecież pierwszeństwo. W tym czasie jurciopan bardzo teatralnie udawał, że szuka swojego prawka, a na kolejne zapytania gdzie je ma odparł, że chyba w innych spodniach. Zatrzymane! Za co? – agent próbował groźnym głosem wydusić z jurciopan'a prawdę – Za alkohol? Za punkty?
Co miał mu odpowiedzieć jurciopan? Że za ekologię? No tak – jurciopan chciał mieć na zawsze ekologiczne, papierowe prawo jazdy ale ze 2 lata temu jakiś inny agent mu je bezprawnie zarekwirował i kazał wyfasować sobie nowe, ze wstrętnego plastiku. Nie mógł przecież liczyć, że zrozumie to agent-służbista. Na szczęście okazało się, że nawet w nim tlą się ludzkie uczucia – Zawozi pan dzieci i wraca, tak? Jakieś pół godziny i widzę pana tu z prawem jazdy, tak? – usłyszał z ust mudurowego jurciopan zaś z jego oczu wyczytał – Szerokiej drogi parchu i niech cię już nie oglądam.
Od tej pory jurciopan będzie już bardzo ostrożny w stosunku do ekologii...
6.5.09
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jurcio,
OdpowiedzUsuńjak to dobrze, ze nikt mnie nie kontroluje w tej Azji.
w roku 2004 zrobilem po Polsce jakies 45.000 km samochodem. To byl moj ostatni "polski rok". Ciesze sie, ze przezylem. Zegnajcie dziurawe szosy w Polsce.
a swoja droga to najpier komuna kontrolowala, a teraz eurokolchoz kontroluje. Nie tylko ruch na drogach...
Mówię Ci, zachwywali się jakby bili rekord Guiness'a, a akcja odbywała się pewnie pod kryptonimem "klin" :)
OdpowiedzUsuńtak, lokalni szofowie za biurkami wymyslaja akcje, zeby wykazac sie przez przelozonymi, a potem terenowi gliniarze zaczepiaja wszystkich na drogach.
OdpowiedzUsuńw wiekach srednich roznego rodzaju mety spoleczne niepokoily podroznych, teraz robia to "stroze prawa".
Podoba mi się porównanie do wieków średnich :) Wtedy można było nicponiów wypłazować...
OdpowiedzUsuń