Pięcioletnia suczka Diana wybrała się w poniedziałkową noc na Pragę. Wsiadła na Powiślu w ostatni 162 i o północy dojechała do zajezdni na Stalową.Nie, to nie początek uwspółcześnionej bajka Krasickiego, lecz dramatyczna opowieść snuta przez zespół Wyborczej przed paroma dniami [LINK]. Komu GówWno wstrętne, żeby zajrzeć, temu krótkie wyjaśnienie jurciopana:
Bezdomny/zgubiony pies wskoczył do autobusu, który z Powiśla jechał na Pragę. Kierowca, gdy się zorientował, że ma bezpańskiego psa na pokładzie, wyrzucił go z wozu.Podobno istnieją jakieś specjalne procedury w takich przypadkach – dzwonienie do Straży Miejskiej itp – ale nie oszukujmy się, dla ludzi którzy byli wtedy w autobusie (kto wie, może mieli nawet śpiące dzieci na kolanach) czas grał rolę.
No dobrze, ale powiedzmy, że ktoś rozkleja się całkiem, gdy czworonogowi dzieje się krzywda; wypisuje historyjki jak ta z Wyborczej; słowem – traktuje psy na równi z ludźmi. Nooo, to wtedy jurciopan zapytuje – czy Diana miała ważny, skasowany bilet, emitowany przez Zarząd Transportu Miejskiego, w dodatku o nominale odpowiadającym taryfie nocnej??? Jeśli nie, to brawka dla Pana Kierowcy!