1 maja to zawsze był w pewnym sensie radosny dzień. Najbardziej ekscytujące było zobaczyć maszerujących boso
judoków czy
karateków. Zdaje się, że wtedy były to jeszcze
darmowe kółka sportowe, więc swoje musieli
wydreptać. O ileż bardziej ordynarne są dzisiejsze
orgie wyborcze w porównaniu z
majowymi piknikami! A jak już
jurciopan był starszy i dysponował kieszonkowym, to zakupił sobie w czasie jednego z ostatnich
1 maja śląskiego
krupnioka. Ale gdzie mu tam było do prawdziwej
kaszanki z
sieradzkiego!
Cieszę się,że Ci smakowała.Pozdrowienia: Andrzej.
OdpowiedzUsuńNie tylko mi! Kasznka cieszy się przy naszym stole swoistym kultem, a dzieciom nie przeszkadza świadomość, że do wyrobu używa się krwi :-)
OdpowiedzUsuńJuż się zapisuję na kolejne świnkobicie ;-) Uściski, jur
a wszak maj to kanadyjski miesiąc masturbacji...
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć :-) Że kanadyjski to najlepsze!
OdpowiedzUsuń