3.3.11

Czerwona zaraza

Czerwona zaraza czai się wszędzie, zwłaszcza w różnego rodzaju twórczość. Weźmy filmy pozornie obojętne – jurciopan właśnie zaciągnął sobie sentymentalnie Koyaanisqatsi [#], takie pląsające obrazki w rytmie muzyki Glass'a. Jako bajtel był na tym w kinie i nie mógł gał oderwać. Na początku widzimy piękną dziką przyrodę, a w dalszej części filmu, w kontraście, obrazki z naturalnego środowiska człowieka, czyli z dużego miasta. Oglądamy ludzi, którzy przecież już tak zaganiani, puszczani są z kilkukrotnym przyspieszeniem. Zasuwają jak te parówki na taśmie, które też widzimy. W domyśle – źle, przeholowaliśmy, czas stanąć, zastanowić się nad swoją egzystencją, wrócić do lepianek. A jurciopan się właśnie cieszy, że człowiek tak wyraźnie odcisnął piętno na Swojej Planecie – znać, że jest jej Panem! Nadinterpretacja? Raczej nie, zresztą inny przykład jest jeszcze bardziej ewidentny – widzimy opalające się osoby, nagle kamera odjeżdża i z przerażeniem mamy odkryć, że kąpiel słoneczna odbywa się u stóp elektrowni atomowej. Dlaczego z przerażeniem? Człowiek jak się opala i tak ma zamknięte oczy, a energia z atomówki jest czyściuteńka*. Itd itd.

Albo inny film – „Śmierć człowieka pracy” (znowu fajne plumkanie, tym razem John Zorn). Dokument o najbardziej parszywych zawodach tej planety. Tzn. jest to jakiś subiektywny wybór ograniczający się do zbieraczy siarki gdzieśtam, pracy na targu mięsnym w Afryce i tak dalej – z pięć zawodów. Praca naprawdę ciężka i często niebezpieczna. Ale praca! A co chce autor, żebyśmy myśleli? A właściwie, co na siłę wciska nam każdy recenzent? [#] „Jak mogło do tego dojść, żeby człek tak tyrał ponad siły! Gdzie związki zawodowe, gdzie prawa pracownika? Gdzie godność?”** A g…o! Dobrze jest jak jest – bez pracy nie ma kołaczy! A jurciopan pokazuje swoim dziatkom film i mówi :
„Jak nie będziecie sprytne, to też tak skończycie”.

*przypadkiem natrafiony blog w temacie [LINK]
**są wyjątki!
[recenzja użytkownika]

3 komentarze:

  1. http://cyrimet.blogspot.com/
    polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No dobrze, niech młodość też pisze bloga ;-)
    Ciężko mi przetrawić naiwność posta o Haiti http://tiny.pl/hdth4 przypomina w tonie trochę takie narzekania rodem z telewizyjnych serwisów informacyjnych – pełne wyrzutu spojrzenie reporterki, "pamiętajmy" itp. Nie dam tu recepty, ale czy zrzucenie atoma na wyspę nie rozwiązałoby na raz wszystkich problemów?

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogi Jurciu
    Dzisiaj dnia 10 marca jest rocznica 218-sta powstania w Wandei Rojalistów przeciw republikanom, w wyniku czego protoplaści obecnych eurokratów bez mrugnięcia okiem wymordowali pół miliona cywili w tym wiele matek z dziećmi.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń