23.11.09

Hej ho!

jurciopan miał niedawno okazję oglądać Królewnę Śnieżkę po liftingu obrazu i z nowym dubbing'iem. Bardzo słusznie, przedwojenne kobiety (premiera – 1937) nadawały chyba na innych częstotliwościach, pojedynek śpiewaczy Śnieżki i małego ptaszka po prostu ranił uszy. Obecnie głosik księżniczki jest równie niewinny ale nieco niższy. To za sprawą aktorów, natomiast szpece od obrazu nadali "taśmie" nowy blask. Wszystko cacy ale dziennikarskie oko jurciopana dostrzegło jedną mukę – gdzieś zniknęły tłumaczenia imion krasnali na ich łóżkach*! Widocznie uznano, że i tak cały świat spiking jankeska mowa. Albo im się nie chciało... No proszę, Walt Disney nie miał tych wszystkich komputerów do dyspozycji, a mimo to chciało mu się. Może z tego właśnie zrodziła się magia Disney'a.
–––
*przykładowe skriny do uzupełnienia, jurciopan musi odkurzyć starego VHS'a

4 komentarze:

  1. podobny problem mialem z moim synem i z bobem budowniczym a w zasadzie z jego kobieta czyli Wendy. w originale to wendy, a w polskiej wersji to marta... i co ja mialem odpowiedziec synowi na pytanie" tata dalczego oni wolaja do niej marta?" ze marta to wendy po angielsku?

    to jest nic, lepsza lipa jest z koparka. nie dosc ze w polskiej wersji koparka ma na imie koparka a nie scoop to jeszcze jest kobieta a nie facetem... o man...i co to biedne dziecko ma myslec? ci ktorzy to wprowadzaja na lokalny rynek powinni sie troche bardziej skupic na spotkaniach planujacych projekt...

    stef

    OdpowiedzUsuń
  2. Tłumaczenie imienia to jeszcze ale zmiana płci to już na poważniejszą rozmowę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. niezly temat poruszyles,bo wydaje mi sie iz dubing to tez lekki problem. jak powinno byc jurciopanie, czy powinno byc tak jak w holandii (czyli tak jak mamy w kinie, napisy pod oryginalnymi glosami) czy tak jak zachodni koledzy ktorzy gre aktora redukuja do kompletnego 0 gdyz jeden niemiecki speaker podklada stalone, crowna i schwarzenegera. czy moze polska opcja podwojnego glosu ktora dla niemcow jest mega komiczna :)

    pzdr
    stef

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla dzieci ewidentnie dubbing. Dla dużych... jak kto lubi ;) Ale w naszej kulturze przyjął się pan Suzin do westernów itd. Dubbingowane były natomiast seriale, np. Ja Klaudiusz, i było wporzo. A najlepiej jest z DVD – jak chcę się wsłuchać w oryginał to same napisy jak w kinie, jak wzrok mam nieostry to klik "polski lektor". Pani która prasuje też wybierze to drugie.

    OdpowiedzUsuń