Tak czy siak, jeśli kogoś sławnego można sklasyfikować jako Polaka, to chętnie to czynimy. Polański został uznany i za sławnego, i za Polaka, a teraz dostał szansę rozliczenia się z przeszłością – on sam, co naturalne, boi się tego i nie chce ale przecież każdy uczciwy człowiek zdaje sobie sprawę, że przyjęcie kary za popełnione winy jest czymś oczyszczającym i ze wszech miar pożądanym. Wiedzą to poważni komentatorzy zza Oceanu (w przeciwieństwie do niektórych niepoważnych polityków z Europy) – John Farr, cytowany na reason.com przez Nick'a Gillespie'go [stamtąd także ilustracja], chętnie zobaczyłby „naszego reżysera” w Stanach, gdy ureguluje zaległe sprawy, a nawet kurtuazyjnie sugeruje, że pomógłby Amerykanom robić lepsze filmy:
...I, for one, would welcome having him back among us once he's paid his debt to society. Maybe he could even help us make better movies again.Jeśli ktoś dobrze życzy „Romanowi”, powinien trzymać kciuki za pomyślną ekstradycję.
trudno się całkowicie zgodzić z "Powrót do Europy oznaczał cofnięcie się do przedsionka biznesu filmowego." wg mnie w Europie powstało i nadal powstaje dużo więcej wartościowego kina niż w USA. Przecież dobry film to nie tylko kwestia budżetu. Bez wątpienia holiłud daje ogromne możliwości ale to nie wszystko.
OdpowiedzUsuńChodzi o pewien rozmach, myślę, że podcięło mu to skrzydła. To uproszczenie ale proporcje są chyba jednak jak w koszykówce, też mamy wielu ambitnych graczy ale jak tylko który wyskoczy nad przeciętność to ucieka do NBA. Podobnie w jazz'ie, to tam jest mekka choć jazzman jest traktowany "strasznie", a tutaj to "wielki artysta".
OdpowiedzUsuńPoza tym Polański robił jednak kino komercyjne, z pazurem, to fakt.
Podciął sobie sam te skrzydła, na własne życzenie, tak w gwoli wyjaśnienia ;-)
OdpowiedzUsuńOstatnio zastanawiałem się, jakby potoczyła się jego kariera (aż do dnia dzisiejszego) gdyby faktycznie żył i tworzył w USA. Przy posiadanym niewątpliwym talencie reżyserskim.
Byłby najwybitniejszym reżyserem polskiego pochodzenia ? najbardziej znanym i cenionym współczesnym polakiem w USA ?
Jakoś w to wątpię. Byłby zapewne jednym z wielu takich jak on. A my byśmy mieli ciągłą obsesję jego "wielkości" bo to przecież nasz rodak.
Można gdybać. W sumie był trochę jak James Dean - 2-3 filmy i zniknął... ale Dean stał się legendą kina. Ciekawe, jak "legenda Polańskiego" rozwinie się po odkurzeniu sprawy sprzed lat. Pewnie już tłoczą w Stanach wznowienia jego filmów na DVD ;)
OdpowiedzUsuńpzdr, jur