
Lub ktoś, kto nim steruje, nieważne. Oczywiście licznik pokazujący
mega-dług publiczny [TU] jest
mega-banałem – od dawna mnóstwo takich na
sieci, pan
Leszek go nie wynalazł, miał po prostu niezbędny powab, żeby przyciągnąć usłużne
przekaziory. Coś jednak wynalazł! Nie tyle
koło, co mechanizm jak spuścić z niego powietrze. Zresztą, nie pierwszy to już raz – jak pamiętamy,
reformy Balcerowicza sprzed 15-u lat polegały na wydrenowaniu pieniędzy z
narodu polskiego. Podobnie będzie teraz – w
radiu obwieszczono radośnie, że
Leszek Balcerowicz uruchomił w centrum Warszawy licznik
długu publicznego, po czym dodano, że sposobem na zmniejszenie tego długu jest… podwyższenie
vat-u.
Czy to nie jest genialne?!! Gdyby nie była to tak sprytna zasłona dymna dla niecnych zamiarów,
jurciopan krzyknąłby tylko banalne
„Balcerowicz musi odejść!”, w tym momencie wypada zdobyć się na coś bardziej oryginalnego:
BALCEROWICZ NIE MOŻE WRÓCIĆ!!!