Szef krakowskiego SLD Grzegorz Gondek zaapelował do dyrekcji Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau oraz do ministra kultury, by zniszczony po kradzieży napis "Arbeit macht frei" pozostawić w takim stanie, w jakim został on odnaleziony (…) czyli zniszczony, ponieważ jest to kolejny dowód na to, że ze strony osób, które podnoszą dłoń do góry w charakterystycznym rzymskim geście (chodzi o hajlowanie – przyp. jurciopan) nadal istnieje zagrożenie dla społeczeństwa, że neofaszyzm dalej jest bardzo groźny.

Nikt nie miał cienia wątpliwości, że trzeba przywrócić sprofanowany* napis do stanu jak najbliższego temu sprzed kradzieży (…) historyczny napis jest już naprawiany. [#]Hmm, pan Gondek troszkę się spóźnił… pewnie świadomie… przecież musiał wiedzieć, że szef muzeum z miejsca wziął się za scalanie napisu. Wydaje się więc, że niemiecki slogan reklamowy będzie dalej straszył w polskim obozie. Nie wszystko jednak stracone dla pana Gondka – oto we Francji, na jednym z żydowskich cmentarzy, wymalowano kilka swastyk i napisów. [#]

–––
*Dlaczego właściwie „sprofanowany”? Media nie wspominały nic, żeby ktoś go unurzał w ekstrementach… Pocięcie nie było podszyte ideologią, miało jedynie ułatwić transport.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz