
U nas "akcji żyleta" nie było ale jurciopan z góry zapowiada, że swojej Żonie zabroni nie tylko kupować tak obklejonych produktów ale nawet wchodzić do sklepów objętych tą "promocją"! Szokowanie też ma swoje granice, a poza tym czy "fachowcy" od reklamy nie wiedzą, że szanujący się szaman nigdy nie użyje brudnej żyletki lecz specjalnie zastruganą drewnianą szpatułkę?
...
Ciekawostka wyłowiona ze strony poświęconej wyłącznie (!) kampaniom społecznym – jurciopan oddał się tam wczoraj półgodzinnej, masochistycznej orgii. Prawdziwa kopalnia tematów, na pewno jeszcze tam zajrzymy.
Z ta szpatułką to nie do końca tak jak myślisz Jurcio. Odsyłam do książki Ayan Hisrsi Ali „Niewierna”. Co do szokujących kampanii reklamowych – w dobie przemocy na każdym kroku młodzież staje się znieczulona na delikatne aluzje – podejrzewam, że to nakręca spiralę która tak bardzo Cię drażni.
OdpowiedzUsuńOni dali żyletkę, a ja szpatułkę – też mam w sobie reklamowego chochlika ;) Co ja się będę męczył książkami - przyjdzie Huevos-afrykanista to opowie w detalach :)
OdpowiedzUsuńpzdr, jur
Zresztą, ta akcja nie jest aż tak "hardkorowa", tak na poważnie, bardziej niż brudna żyletka drażni mnie wtrynianiem nosa w nie swoje sprawy.
OdpowiedzUsuń